komiks "Barras" - część 2
Zajebista banda rześkich skurwysynów
Autor: Emilio Utrera
Ilość stron: 24
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2017
Wymiary (mm): 210 (wysokość), 197 (szerokość)
Wydawnictwo: Mandioca
Papier: matowy
Kolor: biało-czarny
Ultrasi Club Social y Deportivo Yupanqui znów w akcji! Nie, nie ma co się oszukiwać. Jeśli nie czytałeś/łaś pierwszego tomu Barras – w tył zwrot i nadrób braki! Inaczej nie pokumasz, czemu wszyscy w całym Buenos szukają broni. Szukają i nie mogą znaleźć. I jakie problemy ma banda Indianina.
Jeśli brutalna rzeczywistość części pierwszej cię urzekła, to git! Pełna krwi i jej żądzy, na uginających się pod ciężarem przekleństw stronach drugiej odsłony, powraca z pełną mocą. I znów ciężar gatunkowy i powagę narracji rozsadza po części fenomen rysunków Utrery. Udało mu się osiągnąć zadziwiający efekt. Indianin, Gruby, Kunta czy Blondas to czystej krwi bandziory, ale wykrzywione karykaturalną kreską jawią się jako swojaki zarazem. Ich postaci nie wydają się aż tak groźne, jak w rzeczywistości. Nawet chce im się – nomen omen – kibicować. Choć w tryby, które rządzą ich życiem, w realu mało kto chciałby dać się wkręcić. Zwłaszcza po scenie „przypomnienia” niejakiemu Konusowi, kto rządzi na dzielni.
Rzeczywistość prezentowana w części drugiej Barras nie zmienia się. To pozastadionowa egzystencja gangsterów, będących zarazem kibicami wybranej i uwielbianej ekipy. Szkoda, że tak niewiele z tego uwielbienia przenika na karty komiksu, skoro jej tytułowi bohaterowie właśnie z oprawy stadionowej słynną. Wisienką tej części (bardziej liczącego 24 strony zeszytu, niż albumu) jest natomiast przesłuchanie Castro, którego ucieczka spod stadionu nie do końca się powiodła.
Zdumiewające jest, jak wiele Emilio Utrera jest w stanie na tak niewielu stronach pomieścić. Tyle zazębiających się, perspektywicznych wątków – broń, klub, lewe interesy. Jednak ich wybór w części drugiej, porządne zawiązanie i większa płynność przechodzenia pomiędzy nimi, a w efekcie postęp widoczny między częścią pierwszą a drugą, pozwala rokować dobrze na przyszłość.
Co istotne, w części drugiej oswajamy się też bardziej z bohaterami A może to Utrera bardziej otrzaskuje się ze sztuką komiksu? Lepiej, wyraźniej odróżnia kreowane postacie i miejsca. Nie wypełnia kadrów jedynie poczuciem dynamiki, ale charakterystyką miejsca i okoliczności.